niedziela, 27 maja 2012

ciąg dalszy opowieści...


 Takiej przerwy to jeszcze nie miałam! Aż 3 miesiące... jednak była mi bardzo potrzebna. Wielu Czytelników, którzy z niecierpliwością czekali na kolejny wpis, rozczarowując się tyle czasu, przepraszam!:) Czas wrócić do opowieści....

Jeszcze w liecum zaczęłam pracować piekąc kiełbaski i częstując nimi ludzi. Zarobione pieniądzie przeznaczałam na bilety do Warszawy. Jeździłam na castingi, które traktowałam jako szkołę pracy z kamerą i tak było przez 3 lata studiów. Wiedziałam wtedy, że chcę pracować w mediach, jako prezenterka, a może nawet- aktorka.
Już po maturze chciałam wyjechać do Warszawy i zdawać do szkoły teatralnej, ale...... się zakochałam. Tak się zakochałam, że już w tym roku dojdzie do ślubu. Dlatego wiem, na dzień dzisiejszy ;), że dobrze zrobiłam. Dzięki temu skończyłam jedne studia- Socjologię. Nie jest to konkretny zawód, ale istotny stan umysłu- niezbędny przy komunikacji, w pracy aktora i dziennikarza. W tym czasie także dojrzałam, naturalnie.:)

Przez 3 lata dojeżdżania z miasta X do Warszawy, nie wygrałam żadnego castingu. Później trafił się jeden strzał do reklamy prasowej i jeden do filmu. Później znów był zastój. Ale uczęszczałam na wiele warsztatów dziennikarskich i teatralnych. Nie mogłam się przecież poddawać. Wiedziałam, że daleka droga przede mną, ale cierpliwi zostają nagrodzeni- co zawsze powtarzała mi Mama.

Kiedy ukończyłam studia licencjackie, mój Narzeczony powiedział:
 - A., jedź do Warszawy, zawsze tego chciałaś. Teraz jest dobry czas na to, byś spróbowała. Jakoś to będzie.

Niebawem dowiecie się- jak jest.

C.D.N.