poniedziałek, 5 marca 2012

"Dom Twój jest tam, gdzie serce Twe….."


Mieszkam w Warszawie, ale nie jestem rodowitą mieszkanką tego miasta. Nie ja jedna, ale to już osobna kwestia.

Pochodzę z małego miasteczka, do którego bardzo często wracam, bo jest tam moja wspaniała Rodzina…mam liczne rodzeństwo, najmłodszy brat niedawno zaczął szkołęJ. Pomimo, że mój dom rodzinny jest tam, moje serce jest tu.

Już, jako roczne dziecko, po raz pierwszy byłam uczestnikiem Warszawskiej Pielgrzymki Pieszej na Jasną Górę. Niemalże każdego roku ponownie ruszaliśmy w taką wspólną drogę (do pewnego momentu miałam ten przywilej, że wędrowałam w wózkuJ), z co raz to liczniejszą rodziną.
Pielgrzymka rusza zawsze ze Starego Miasta, a dokładnie z kościoła p.w. Świętego Ducha. Z niecierpliwością czekałam na każdy kolejny sierpień, by znów poczuć taką jedność z najbliższymi. Wtedy jeszcze trudno było mi nazwać rzeczy po imieniu, ale teraz wiem, że był to niesamowity czas…każdego roku pielgrzymowania.

Wiedziałam, że ta niezwykła przygoda i ten piękny czas zaczyna się właśnie w Warszawie. Jako małe dziecko, uważałam, że Warszawa to Stare Miasto, takie małe, bajeczne miasteczko. Miasteczko, w którym spotykaliśmy się wszyscy: babcie, dziadkowie, ciocie, „ciocie pielgrzymkowe”, wujkowie, siostry i bracia. Każdy był szczęśliwy, miał tylko jeden cel- wspólne dotarcie na Jasną Górę i stawanie się silniejszym. Najwięcej radości było właśnie pierwszego dnia, bo jeszcze nie czuło się zmęczenia i trudu pielgrzymowania.
Było czuć „w powietrzu” tyle Miłości, że będąc tu obecnie, czuję to. Owszem, jest to jakiś symboliczny wymiar, dla niektórych może zbyt patetyczny. Stąd, już od małego, wiedziałam, że chcę kiedyś zamieszkać w Warszawie, która nas łączyła. Pomimo, że to był jeden dzień każdego roku, gdzie wszyscy byliśmy razem, to było tyle emocji, które w sercu mam do dziś. I pomimo, że kilka bardzo bliskich mi osób z rodziny pielgrzymkowej odeszło, to dzięki życiu w tym mieście, łatwiej pogodzić się z ich odejściem. Bo wiem, że nie ma ich tylko fizycznie. A codziennie przechodząc „starówką” odżywają wspomnienia tych wspólnych chwil, które dały mi tyle Miłości.
 

Pomimo, że najbliżsi są tam, a ja tu, to czuję łączącą nas więź jeszcze silniej, ponieważ tu, kumulowało się całe nasze Szczęście.

1 komentarz:

  1. powrót do młodzieńczych lat jest wspaniałym rozwiązaniem aby odszukać w sobie te zagubione pragnienia które każdy ma zaszczepione w swoim sercu...super:)

    OdpowiedzUsuń