czwartek, 8 marca 2012

Ten istotny 5 rok mojego dzieciństwa...

Może częstotliwość moich wpisów jest zbyt regularna, ale chcę zdążyć na odpowiedni czas "premiery";). Dużo jest do opisywania:)

Zacznijmy od przełomowego 5 roku w moim życiu...

Zanim jeszcze to się stało, to jak tylko zaczęłam mówić, uwielbiałam opowiadać Tacie bajki:). Jedno takie nagranie na taśmie magnetofonowej mam do dziś i stwierdzam, że dobrze "ściemniałam".:) Dziś moją cechą jest natomiast autentyczność. Z pewnością emocje odczuwane w dzieciństwie i ich ostentacyjne wyrażanie, miały na to wpływ. Może też dzięki temu mam aż zanadto w sobie empatii?

Skąd powołanie w wieku 5 lat? Lubiłam opowiadać bajki bliskim, ale to podczas specjalnych audycji magnetofonowych. W codziennym obcowaniu z innymi, byłam dość nieśmiałym dzieckiem...tak było do początku 6 klasy szkoły podstawowej. Natomiast, gdy miałam 5 lat, Mama pomagała mi przygotować się do pierwszego konkursu recytatorskiego. Zadebiutowałam utworem Jana Brzechwy -"Na straganie". Mimo, że miałam dopiero 5 lat, to pamiętam coś niesamowitego.... pomimo nieśmiałości na co dzień, czułam się doskonale, stojąc przed całkiem liczną widownią miejscowego Domu Kultury. To zabrzmi dość banalnie, ale wiedziałam, że konkurs jest po to, by na nim mówić, a ludzie przychodzą, by także słuchać. Czułam takie wewnętrzne przyzwolenie na mówienie. Tak samo, jak przyzwolenie na bajki opowiadane Tacie, siadaliśmy po to, bym mówiła. Tak teraz to pisząc, zaczynam dostrzegać w tym coś nowego- może ja po prostu nie czułam się dostatecznie silna, by przebijać się przez innych i skupiać na sobie uwagę? A takie "aranżowane" sytuacje, w samym moim odczuciu, były specjalnie dla mnie? No, proszę, coś w tym musi być!:)

Konkursy recytatorskie stały się moim sposobem na walkę z nieśmiałością. Nie byłam w tym najlepsza, sporadycznie doceniano mnie wyróżnieniami, a pierwsze miejsce zajęłam dopiero w gimnazjum, m.in. za interpretację wiersza Czesława Miłosza- "O Aniołach". Oj, pomagały mi one. Chociaż w takiej okoliczności mogłam mówić, bez obawy, że ktoś może sobie tego nie życzy.

Mój ostatni konkurs recytatorski, był chyba w drugiej klasie liceum,a może i trzeciej? Przez 3 lata liceum udawało mi się stawać na podium, najczęściej... jako druga.

To głównie dzięki konkursom odkryłam, że chcę pracować w podobny sposób, że chcę mówić do ludzi w "zaaranżowanych" sytuacjach. Pomimo tego, że sama taka sytuacja jest stosunkowo sztuczna, to ja wtedy czuję się najprawdziwsza. Nietypowy esktrawertyk.:)

Wiedziałam, że jednak same konkursy nie wystarczą. Po obejrzeniu wielu festiwali w telewizji i później słynnego niegdyś programu dla dzieci- "Mini Playback Show", odkryłam, że chciałabym, między innymi ,prowadzić tego typu imprezy.

Dlatego też, nieustannie myślałam, jak dodatkowo rozwijać potrzebne do tego umiejętności- "bo chcę to robić, a przecież jestem tak nieśmiała...". Zaczęła się walka...:)

Znalazła się nowa możliwość- nadszedł czas na przygodę z teatrem... Ale o tym przy następnej sposobności.:)

ADesse8

3 komentarze:

  1. http://allegro.pl/listing/user.php?us_id=24648109

    będę wpadać!!
    podoba mi się!!
    obserwuje!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj... rozbudziłaś we mnie tym wpisem moje własne wspomnienia z dzieciństwa.. pamiętam dokładnie ten etap przeistoczenia z małej dziewczynki w nastolatkę. te lata przed pierwszą 'nastką' kiedy ma się głowę w chmurach a szminka i pantofle mamy są czymś, co wzbudza podziw i zawstydzenie. pamiętam, jak w okresie szkoły podstawowej tato bardzo chciał aby wystartowała w tym programie 'od przedszkola do opola'. widział we mnie potencjał. grałam wtedy na keyboardzie i flecie. do dziś pamiętam ten stary tapczan i siebie, skaczącą na nim.. ach.. kiedyś czas był dla nas. dziś ledwo udaje nam się nie zostawać w tyle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, kim jesteś, ale po końcówkach żeńskich domyślam się, że kobietą:) Zatem, Moja Droga, dziękuję Ci za ten komentarz....ubogaciłaś nim mój wpis...dziękuję:)

      Usuń